Ruch jednokierunkowy nigdy nie wychodzi na dobre

Klaus-Dieter Lehmann lubi gry słów w języku niemieckim. Na kolorowo pomalowanym samochodzie widnieje napis „Deutsch-Wagen“. Możne on oznaczać niemiecki samochód, ale też odwagę do podjęcia nauki niemieckiego. Oba znaczenia są w tym przypadku bardzo trafne – mówi prezydent Instytutu Goethego, mrugając porozumiewawczo.

Klausa-Dietera Lehmanna spotykamy w Słubicach przed Collegium Polonicum, wspólną placówką naukowo-badawczą Uniwersytetu Europejskiego Viadrina i Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tu właśnie zatrzymał się jeden z pięciu samochodów, uczestniczących w projekcie „Deutsch-Wagen-Tour”. Instytut Goethego, niemiecki instytut kultury działający w 83 krajach świata, wysłał w trasę pięć kolorowych volkswagenów caddy, aby nadać szybsze tempo popularyzacji języka niemieckiego na terenie całej Polski. Instytut Goethego z Lehmannem "za kierownicą" zajmuje pole position - najdogodniejszą pozycję startową.



Nigdzie na świecie ilość osób uczących się języka niemieckiego nie jest tak duża jak w Polsce
- mówi Lehmann. Blisko 2,3 miliona Polaków uczy się obecnie niemieckiego. Wciąż utrzymuje się tendencja wzrostowa. Polska jest dla nas pod tym względem krajem wzorcowym. Wielu uczestników kursów językowych pracuje w niemieckich firmach, które cenią pracowników znających ten język. Inni uczą się niemieckiego, by podnieść swoje kwalifikacje, potrzebne do podjęcia pracy w Niemczech.

Do tak optymistycznych wyników przyczyniła się być może także rozpoczęta rok temu „samochodowa” akcja Instytutu Goethego, która potrwa jeszcze przynajmniej przez dwa lata. Prezydent Instytutu nie mówi wprawdzie po polsku, ale jest dumny z tej inicjatywy, która cieszy się dużym powodzeniem, a ponadto przyczynia się do zbliżenia obu narodów. Gdy nasze samochody pojawiają się przed przedszkolami, szkołami, uniwersytetami lub placówkami kultury, stają się atrakcją dnia.

Potwierdza to Natalia Sliwinski, lektorka podróżująca po Polsce jednym z samochodów „Deutsch-Wagen”. Poprzez zabawne gry, ciekawe zgadywanki,  niemiecki rock i pop, filmy i materiały do nauki niemieckiego chcemy w atrakcyjny sposób zainteresować uczniów i studentów językiem i kulturą niemiecką - mówi 27-letnia lektorka z Gliwic, która dorastała w Kassel i studiowała germanistykę w Bremie.

Swoją pracą chciałaby przede wszystkim zminimalizować obawy przed nawiązywaniem kontaktów. Wielu Polaków nie zetknęło się jeszcze nigdy z językiem i kulturą niemiecką. W tej sytuacji trzeba wykonać pionierską robotę. Na szczęście zainteresowanie jest ogromne, ludzie są bardzo otwarci. Kalendarz podróży naszych samochodów jest całkowicie zapełniony aż do końca roku - podsumowuje z satysfakcją Natalia Sliwinski.

Polska jest bliska sercu Klausa-Dietera Lehmanna, optymisty i urodzonego organizatora. Urodził się on 29 lutego 1940 roku we Wrocławiu i do dziś utrzymuje żywy kontakt z tym miastem, mimo że opuścił je bardzo wcześnie. Mój dziadek był maszynistą na kolei. Opuściliśmy Wrocław, gdy miałem pięć lat. Wyjechaliśmy z matką i dziadkiem ostatnim pociągiem. Lehmann długo nie miał kontaktu z dawnymi stronami ojczystymi. Studiował matematykę i fizykę, z wykształcenia jest bibliotekarzem. W 1988 roku został dyrektorem generalnym Niemieckiej Biblioteki Narodowej (Deutsche Bibliothek) we Frankfurcie nad Menem.

Kontakty z Polską wróciły dopiero później - wspomina Lehmann. Po zjednoczeniu Niemiec doprowadził on do połączenia narodowych bibliotek we Frankfurcie nad Menem i w Lipsku. W 1999 roku objął funkcję prezydenta Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego (Stiftung Preußischer Kulturbesitz) w Berlinie.

Dzisiaj ten człowiek-instytucja mieszka głównie w Berlinie i jest znowu mocno związany ze swoim miastem rodzinnym. Nie tylko jest członkiem polsko-niemieckiego Towarzystwa Akademickiego we Wrocławiu, ale również wspierał odbudowę Muzeum Historycznego w tym mieście. Za te i wiele innych zasług Lehmann został odznaczony wraz z innymi niemieckimi i polskimi wrocławianami podczas obchodów 1000-lecia Wrocławia w 2009 roku. Ludzie zgromadzeni przed ratuszem przyjęli to oklaskami. To mnie bardzo wzruszyło – wspomina.

Jak ceniony i szanowany jest w Polsce Klaus-Dieter Lehmann, możemy przekonać się przed wejściem do Collegium Polonicum. Czeka tam już na niego niewielka delegacja, aby „dostojnego gościa” zaprosić na chwilę rozmowy. Lehmann jest tu mile widzianym partnerem. Wspólnie z Viadriną przyczyniłem się w 1998 roku do tego, że Archiwum Karla Dedeciusa znalazło swoje miejsce w Collegium Polonicum. „Pierwszy globalny manager kultury Niemiec” – jak nazwał Lehmanna Frank-Walter Steinmeier (SPD) – uważa Dedeciusa, znanego tłumacza polskiej poezji i byłego dyrektora Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej (Deutsches Polen-Institut), za rzecznika zbliżenia polsko-niemieckiego na polu literatury. To archiwum stwarza wielką szansę na podtrzymywanie żywych kontaktów między polskimi i niemieckimi intelektualistami oraz autorami – uważa Lehmann.

Lehmann, człowiek niezwykle komunikatywny, który w swoim życiu wiele razy zaczynał od początku, nie tracąc z oczu szansy nawiązywania do przeszłości, zabiega w Niemczech o większe zrozumienie i zainteresowanie dla Polaków i ich języka. Ruch jednokierunkowy nigdy nie wychodzi na dobre. Chwali Polskę za wzorową politykę w zakresie nauczania języków obcych. Naukę języka obcego rozpoczyna się tu już od pierwszej klasy, zaś w pierwszej klasie gimnazjum wprowadza się drugi język obcy. Język niemiecki cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem.

Dla tego wizjonerskiego pragmatyka, jak sam siebie chętnie określa, ważna jest przede wszystkim wymiana kulturalna między oboma krajami. Polacy są ciekawi Niemiec. Interesują się kulturą, kochają literaturę, sztukę i muzykę. Są narodem bardzo zainteresowanym kulturą. To ułatwia pracę Instytutu Goethego. Lehmann stale próbuje przełamywać stereotypy i ożywiać kontakty polsko-niemieckie.

Jego zdaniem deklaracje i oficjalne wystąpienia polityków, wypowiadane nawet w dobrej wierze, niewiele zmieniają. Musimy nawiązywać osobiste kontakty. Szczególnie stawia w tym względzie na sztukę i kulturę. W tym obszarze istnieją możliwości spojrzenia na sprawy z innego punktu widzenia, ponieważ można wypowiedzieć i wyrazić to, co w polityce jest niemożliwe.

Lehmann – prywatnie od 45 lat żonaty, ojciec dwojga dzieci  i dziadek dwojga wnucząt - opowiada o dużym cyklu wystaw i wydarzeń kulturalnych „The Promised City“, organizowanym przez Instytut Goethego i realizowanym w trójkącie Berlin-Warszawa-Mumbaj, którego otwarcia dokonał niedawno w Warszawie. Za każdym razem przekonuję się, że gdy organizujemy wspólne spotkania ludzi sztuki z Polski i Niemiec, rodzą się trwałe kontakty.

Szczególne słowa uznania kieruje nasz 70-letni rozmówca pod adresem Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży. Istotne jest, żeby przekonać młodzież z obu krajów, a także by iść naprzód, tworzyć nowe perspektywy, nie zwracając się wciąż ku przeszłości. I abyśmy podejmowali odważne decyzje. Może nawet takie, by zacząć uczyć się polskiego.

Corina Philipps, Beate Pfeiffer
Przekład: dr Stanisław Dzida
Artykuł ukazał się po raz pierwszy na łamach "Märkische Oderzeitung".

źródło: http://www.goethe.de/ins/pl/lp/ges/pl6176684.htm

ostatnia zmiana: 2010-06-16
Komentarze
 
Polityka Prywatności