Nauka języków obcych a bieganie

Większość ludzi, którzy zabierają się za uprawianie jakiegoś sportu rezygnuje z niego z powodu znacznie bardziej prozaicznego, niż zmagania ze zmęczeniem, kontuzjami czy niemożnością pokonania najlepszych... Niezależnie od początkowej motywacji, któregoś dnia po prostu nie chce się wyjść z domu czy pracy i jechać na trening.

I to niezależnie, od tego, jak bardzo lubimy ćwiczyć. To trochę jak z ruszeniem z miejsca lokomotywy - najtrudniejsze są pierwsze metry. Właśnie wtedy większość adeptów tych treningów “pęka”. Ci, którzy mimo wszystko pokonają uczucie, że “dzisiaj po prostu nie dam rady”, odkrywają ze zdziwieniem po przybyciu na trening, że wcale nie jest tak trudny, jak się spodziewali...

Okazuje się, że umysł płata nam figla - bezwładność emocji sprawia, że WYDAJE NAM SIĘ, iż trening będzie trudny. To iluzja, która ma nam w naszych własnych oczach usprawiedliwić rezygnację. “Nie jestem taki słaby/leniwy, po prostu dzisiaj miałem ciężki dzień, więc lepiej zostać w domu”... Ile razy nie chciało się wyjść na angielski, a potem jeszcze raz i znowu, aż w końcu po raz kolejny trzeba było przerwać kurs... To dotyczy każdego powtarzalnego zajęcia.

Jeśli znajdziesz kurs, grupę, lektora, których LUBISZ, metodę, która naprawdę Ci odpowiada - zechce Ci się chcieć. Jeśli nie lubisz kursu, na którym jesteś, zmień go na inny jak najszybciej. Po drugie, znajdź sobie kogoś, kto będzie Cię dopingował - najlepiej będzie z Tobą chodził na zajęcia. I pamiętaj: najtrudniej jest tylko ruszyć z miejsca. A to tylko chwila. Potem jest łatwo.

Źródło: artelis.pl


ostatnia zmiana: 2011-03-18
Komentarze
 
Polityka Prywatności