Jak bardzo różni się mowa, której uczymy się w szkole, od tej, którą słychać na francuskich ulicach, przekonał się każdy, kto choć raz miał okazję być we Francji.
Na przykład negacja, która normalnie zawierać powinna dwa człony: "ne" i "pas", w języku mówionym redukuje się do "pas": "j'aime pas", "faut pas".
Elizji ulegają też samogłoski dotąd "chronione" jak "u" ( "t'as pas d'fric?") a także "e" przed spółgłoskami: "j'veux pas", "j'sais pas".Wymowa takich zbitek spółgłoskowych, dotąd uważana za niemożliwą, ulega znacznemu uproszczeniu: "j'sais pas" wymawiamy jak [szepa]. Stare poczciwe "oui" przekształca się w "ouais" wymawiane jak [łe].
Trudniejszym dla adeptów tej mowy jest język młodych Francuzów, tzw. "verlan", polegaja na przestawianiu sylab w obrębie jednego słowa. Jeśli np. przestawimy sylaby w przymiotniku "lou-che" (podejrzany), otrzymamy "che-lou" - to właśnie tytuł najnowszego przeboju gwiazdy muzyki młodzieżowej francuskiej - Zaho. W tej piosence znajdziemy jeszcze inny przykład "verlan" :"tassépé = pétasse" (dość wulgarne słowo określające dziewczynę).
Wiele długich słów ulega skróceniu w mowie potocznej:
le ciné, le resto, le frigo (refrigérateur), la colo (colonie de
vacances), pro ( professionnel), la fac (la faculté), la manif
(manifestation), un appart (un appartement), le petit déj, (le petit
déjeuner), un instit (un instituteur).
Inne słowa zostają zamienione łatwymi do wymowy powtórzeniami "dodo" (dormir), "nana" (fille), "pipi" (siusiu) - pochodzącymi z języka dziecinnego.