Język hiszpański

El sueńo espańol, czyli American dream

HISZPAŃSKI
Podróże, praca, literatura, muzyka, imprezy i... seks – wszystko w jednym języku hiszpańskim


Jeśli myślisz, że najłatwiejszym językiem na świecie jest angielski, to jesteś w błędzie. Jest co prawda w czołówce, ale przegrywa rywalizację z innym, prawie równie popularnym językiem – hiszpańskim. Większość z nas wybiera język, którego chce się uczyć na zasadzie racjonalnej kalkulacji: ma być łatwy i przydatny. Jeśli tak jest i w twoim przypadku, uderzaj do najbliższej szkoły hiszpańskiego!
Hiszpański walczy z angielskim o miano najbardziej rozpowszechnionego języka europejskiego na świecie. Na świecie posługuje się nim aż 390 milionów ludzi. Jest językiem urzędowym w 20 państwach obu Ameryk, od Meksyku po Argentynę. Szacuje się, że aż 35 milionów obywateli Stanów Zjednoczonych rozmawia między sobą po hiszpańsku. Podobnie kilka milionów mieszkańców odległych Filipin.
Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że mimo tak ogromnej popularności tego języka na świecie, w samej Hiszpanii nie mówi się "po hiszpańsku".

Hablas castellano

Takie pytanie usłyszy każdy z was, jeśli kiedykolwiek znajdzie się np. w Madrycie. Bez paniki! Nie wyrzucajcie kupionych jeszcze w kraju rozmówek polsko-hiszpańskich – chodzi o ten sam język. "Castellano" – tak nazywa się dominujący na Półwyspie Iberyjskim i w Ameryce Łacińskiej język kastylijski, który przywłaszczył sobie miano "hiszpańskiego".

Wbrew pozorom nie jest jedynym językiem urzędowym w Hiszpanii. W poszczególnych regionach państwa zdominowanych w przeszłości przez Królestwo Kastylii zachowały się rdzenne języki. Dlatego kibice piłkarscy Barcelony będą skandowali po katalońsku, kibice Deportivo de La Coruńa po galisyjsku, a fani Atletico Bilbao wykrzyczą swoje hasła po baskijsku. Wszystkie te języki mają niewiele wspólnego z kastylijskim (szczególnie baskijski) i wielu lokalnych patriotów będzie podkreślało, że wasze rozmówki są właśnie w "castellano", a nie w języku wszystkich Hiszpanów.

Nie znaczy to, że grube pieniądze i kupa czasu zainwestowane w naukę czegoś, co okazało się "tylko" językiem kastylijskim, poszły na marne. W dzisiejszych czasach nawet najbardziej zagorzali katalońscy i baskijscy nacjonaliści mówią lepiej lub gorzej po hiszpańsku. To spuścizna po ciężkich czasach generała Franco, który twardą ręką tępił lokalne kultury z językami na czele.

Fiesta y siesta

Jakiego języka powinniśmy się uczyć? Oczywiście trudno jest przelicytować atrakcyjność nauki angielskiego, bo przecież komputery, fi lmy, muzykę, biznes, politykę trudno sobie wyobrazić bez znajomości najbardziej globalnego z języków. Są jednak na pewno tacy, którzy angielski już jako tako znają i chcą czegoś więcej. Są też pewnie i tacy zatwardzialcy, którzy go po prostu nie znoszą i świadomie chcą bojkotować, bo hamburgery, brytyjska sztywność... albo G. W. Bush. Powodów może być wiele. Na przykład nie ta pogoda – chcielibyśmy czegoś cieplejszego, bardziej ognistego...
Hiszpańskojęzyczna kultura jest pod tym względem idealna. Chociaż obejmuje ogromny, różnorodny obszar kilkudziesięciu państw, ma dla "ludzi z północy" wyraźny rys. Ci z was, którzy odwiedzili Półwysep Iberyjski, Amerykę Łacińską lub zwyczajnie wpadli na kilka zajęć z hiszpańskiego, pewnie zgodzą się, że w castellano nie można rozmawiać ozięble.

Polacy, Niemcy, Szwedzi zmieniają się zupełnie, gdy mówią po hiszpańsku. Chociaż posługując się swoimi ojczystymi językami są spokojni, nagle zaczynają pokrzykiwać, bardziej ekscytować się wypowiadanymi zdaniami, przeklinać. To wszystko cechy tego języka. Zdystansowani do tej pory Skandynawowie, gdy rozmawiają po hiszpańsku, odruchowo poklepują rozmówcę, chwytają za ramię, stają się bardziej bezpośredni.
No i oczywiście imprezy – w żadnym z języków nie imprezuje się tak jak w hiszpańskim (no może z wyjątkiem brazylijskiej odmiany portugalskiego). W hiszpańskojęzycznym świecie czekają was huczne imprezy do rana, po których następują całodniowe siesty. I co więcej, nie ma w tym nic zdrożnego – tak robią wszyscy, nawet najpoważniejsi ludzie, którzy mówią po hiszpańsku.
Może dlatego Hiszpania jest najbardziej obleganym kierunkiem europejskich "Erasmusów".

Seks po hiszpańsku

- W żadnym innym kraju nie spotkałem się z taką otwartością – mówi Tomek, student ekonomii, który spędził semestr w Madrycie. – Nie chodzi o to, że tam wszyscy ze wszystkimi, tylko że mają do spraw seksu o wiele bardziej naturalny, wyluzowany stosunek – wyjaśnia.
Faktem jest, że w hiszpańskim jest szeroki zakres słownictwa dotyczącego seksu, które nie jest ani wulgarne, ani sztuczne, ani naukowe. – Po polsku, jeśli nie chcesz urazić dziewczyny, a chcesz porozmawiać o seksie, często musisz improwizować i wymyślać własne określenia – opowiada Tomek. – W Hiszpanii jest inaczej, jest wiele dosadnych, śmiesznych albo czułych słów. Najpierw wydawały mi się przekleństwami, ale potem słyszałem je w telewizji, widziałem w gazecie – wyjaśnia. - Zapewniam: to, że ludzie powszechnie mogą sobie swobodnie pogadać o seksie, ma bardzo daleko idące konsekwencje - podkreśla.



Proste jak drut


Ktoś powie: "No tak, w Chinach też jest pięknie, tak jak w Japonii albo nad Balatonem, tylko kto się będzie uczył węgierskiego". Otóż to, właśnie w prostocie tkwi największa siła hiszpańskiego, który bije pod tym względem angielski na głowę, że o arcytrudnym języku polskim nie wspomnę.
Gramatyka hiszpańska jest dużo łatwiejsza od naszej. Przede wszystkim, nie występuje w niej deklinacja, czyli odmiana przez przypadki rzeczowników, przymiotników, liczebników i zaimków. Jeśli już raz poznamy wyraz "cocina" (kuchnia), nie tylko będziemy potrafi li użyć go w każdej sytuacji, ale też przy odrobinie wprawy odgadniemy, że "gotować" to "cocinar" a "kucharz" to "cocinero". Proste?
Dodatkowo sprawę ułatwia to, że hiszpański jest językiem bardzo bliskim łacinie, więc wiele słów można odgadnąć znając polski i angielski (jeśli ktoś zna włoski albo francuski, to zna już połowę hiszpańskich słówek). – To było niesamowite uczucie, wielokrotnie wymyślałam dane słówko i trafi ałam w dziesiątkę – opowiada Monika, studentka anglistyki, która pojechała na wakacje do Sewilli. – Chciałam powiedzieć, że coś jest wyszukane, brałam słówko z angielskiego, mówiłam "sofi sticado" i działało – zachwyca się.
W hiszpańskim występuje nieco mniej czasów niż w angielskim, lecz sprawę utrudnia odmiana przez osoby. W konkurencji "najłatwiejszy język świata" to punkt dla angielskiego, ale z nawiązką odrabiają tę stratę pisownia i wymowa. – W akademikach zatrzymali się u nas studenci z Meksyku – mówi Łukasz, student zarządzania, który mieszka w warszawskich "Sabinkach". – W ciągu pięciu minut nauczyli mnie czytać na głos po hiszpańsku. Nic nie rozumiałem, ale oni tak – puentuje.
Hiszpanie aż pieją z zachwytu nad akcentem Polaków. Dużo w tym kurtuazji, ale na pewno nie ma problemu, żeby mówić zrozumiale, co jak wielu z was wie, może być trudne w angielskim. W hiszpańskim jest tylko pięć samogłosek: "a", "e", "i", "o" i "u", które praktycznie wymawia się tak, jak polskie. Podobnie spółgłoski, gdzie różnice można policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście intonacji zdania trzeba się nauczyć już rozmawiając, ale akcent w wyrazach jest zwykle stały, określony według bardzo prostych reguł.

Cały kontynent dla ciebie
Nie ma chyba łatwiejszego sposobu na to, żeby tak wiele zrobić dla siebie tak małym kosztem, jak w przypadku nauki hiszpańskiego.
Bogactwo i różnorodność Ameryki Łacińskiej, jej niesamowita literatura z Marquezem i Cortazarem na czele, fl amenco i zabytki Hiszpanii, dla fanów piłki nożnej żywiołowe relacje z meczów jednej z najlepszych lig na świecie, tę listę można by układać jeszcze długo...
... Może po prostu spróbujcie sami.

Bartek Ciszewski


Studencka Marka

odpowiedz na wszystkie pytania



W ciągu ostatnich 30 dni zagłosowano (przeliczam) razy w naszych ankietach
Polityka Prywatności