Znajdź nas na   

Skąd się wziął język?

Czy mogło być tak, że Adam i Ewa mówili po duńsku, wąż po francusku, a Pan Bóg po szwedzku? A może ludzie nauczyli się mowy od ptaków po to, by manipulować innymi? „Nad tym, skąd się wziął język i czemu miał służyć, ludzie zastanawiali się od dawna” - mówi dr Magdalena Derwojedowa z Zakładu Językoznawstwa Komputerowego na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

„Wytwór cywilizacji, skutek umowy społecznej, efekt rozwoju mózgu, cecha wrodzona… Na temat pochodzenia języka powstawały w ciągu wieków różne teorie. Religijne zakładały, że język jest darem od Boga. Cywilizacyjne - że stanowi wytwór ludzi dążących do organizowania się w grupy społeczne, natomiast ewolucyjne - że język to umiejętność zapewniona nam przez biologię " - mówi dr Derwojedowa.

MOWA JAKO EFEKT EWOLUCJI

Język to efekt uboczny potencjału wynikającego z dużego mózgu człowieka, uważa amerykański biolog ewolucyjny Stephen Jay Gould (1941 – 2002). Jak głosi, w wyniku ewolucji mózg człowieka stawał się coraz większy, a język po prostu wykorzystał te olbrzymie możliwości. Ta  zmiana miała charakter skokowy, innymi słowy - język niejako "wystrzelił".

Inaczej widział to specjalista w zakresie antropologii biologicznej i lingwistyki, prof. Terrence Deacon z amerykańskiego Uniwersytetu Berkeley w Kaliforni. Według niego, język nie ma nic wspólnego z instynktem, natomiast rozwijał się stopniowo w wyniku adaptacji, jako osiągnięcie cywilizacyjne i poznawcze.

Deacon sugeruje, że około dwóch milionów lat temu australopiteki rozwinęły jakiś system porozumiewania. Dziś nie nazwalibyśmy go językiem, ale to z niego właśnie język się wykształcił.

„Było to, według niego, możliwe z dwóch powodów. Pierwszy to selekcja: przetrwały formy językowe dostosowane do możliwości ludzkiego mózgu; drugi - mózg rozwinął się pod wpływem konieczności kojarzenia symbolicznego" - tłumaczy dr Derwojedowa.

Zgodnie z przekonaniem zwolenników teorii ewolucyjnej, język rozwijał się stopniowo, wraz z rozwojem biologicznym i umysłowym człowieka i w uzależnieniu od ludzkiej umiejętności społecznego komunikowania.

Najpierw pojawiła się "wyspecjalizowana ręka" (która w przyszłości będzie mogła pisać), potem wzajemny altruizm osobników (jako przejaw ludzkiej dążności do organizowania się w grup,y funkcjonujące w oparciu o określone umowy), a wreszcie - język.

Na skrzyżowaniu teorii ewolucyjnych i cywilizacyjnych znajdują się poglądy Stevena Pinkera, specjalisty w zakresie językoznawstwa kognitywnego z Wydziału Psychologii amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda. Pinker stosuje określenie: język jako adaptacja. "Oznacza to, że język jest wynikiem adaptacji ewolucyjnej, która daje człowiekowi przewagę nad innymi ssakami. Człowiek może za pomocą języka przekazywać informacje innym ludziom, co sprzyja więziom socjalnym i rozwojowi społecznemu opartemu na specjalizacji ról" - wyjaśnia dr Derwojedowa.

O krok od teorii społecznych znajdują się poglądy Richarda Dawkinsa. Brytyjski zoolog wykładający w USA, autor znanej książki "The Selfish Gene" ("Samolubny gen"), jest zdania, że język służy do manipulowania innymi ludżmi.

JĘZYK JAKO WYTWÓR SPOŁECZNY

Za społeczny wytwór człowieka uważali język już w V-IV wieku p.n.e. sofiści, Protagoras, Hippiasz i Gorgiasz.

Niemiecki matematyk i filozof Gottfried W. Leibniz (1646-1716) głosił, że język jest naturą człowieka. "Ponieważ Bóg, tworząc człowieka stworzył go na istotę społeczną, dał mu język. Język, w myśl Leibniza, jest też narzędziem myślenia ułatwiającym je" - tłumaczy dr Derwojedowa. Leibniz miał też teorię na temat "lingua adamica" (języka "adamickiego"), czyli pierwotnego. Zdaniem Leibniza, językiem adamickim nie jest żaden z istniejących języków, a jakiś prajęzyk.

Jean Jacques Rousseau (1712-1778), w "Traktacie o pochodzeniu języków" z 1755 roku pisał, że język jest społeczny, że stanowi wynik umowy społecznej; poszczególne języki powstawały wskutek wtórnej barbaryzacji, kiedy ludzie oddalili się od siebie i zapomnieli, jak się ze sobą porozumiewali. Zapomnieli pierwotnego języka, więc musieli wymyślić nowe.

Według francuskiego filozofa Etienne Bonnot de Condillaca (1715-1780), język wywodzi się z systemu gestów wyrażających emocje oraz gestów o charakterze naśladowczym. Gestom tym towarzyszyły dźwięki. "Należy zwrócić uwagę, że nawet osoby niesłyszące, kiedy porozumiewają się językiem migowym, wydają z siebie dźwięki" - zaznacza dr Derwojedowa. Condillaca był przekonany, że systemy gestów zostały z czasem zastąpione przez dźwięki, stąd język.

DAR POCHODZĄCY OD BOGA

Teorie, jakoby język stanowił dar boski, występują zarówno w kulturach mono- jak i politeistycznych.

W "Rigvedzie", jednej z ksiąg wedyjskich (najstarszych tekstów indyjskich o charakterze sakralnym, powstałych między XV a V wiekiem p.n.e.), czytamy, że "najwyższym źródłem" języka jest Bóg. Jak mówi dr Derwojedowa, "Bóg dał nazwy innym bogom, a mędrcy wymyślili nazwy dla wszystkiego innego, pod opieką jednego z nich - Brchaspati, czyli opiekuna krasomówstwa i poezji".

Boskie pochodzenie języka sugerowali też w w VII-VIII wieku p.n.e. poeci greccy: Homer i Hezjod. Według nich, język przyniósł ludziom Hermes, patron poetów.

Zgodnie z wierzeniami starożytnego Egiptu, stwarzanie świata to nazywanie. Bogowie sami się nazwali, a bogiem języka i pisma był Thot. Istniał także mit mówiący, że wiele języków stworzył bóg Amon.

W średniowieczu refleksji na temat pochodzenia języka dostarczała w Europie lektura Biblii. "W Biblii pojawiają się dwie informacje o powstaniu języka. Jedna dotyczy nazwania zwierząt przez Adama, za pozwoleniem boskim. Druga - wieży Babel i pomieszania ludziom języków. Za najstarszy język uważano hebrajski, wywodząc imię Adama od hebrajskiego słowa +adamah+, czyli +ziemia+" - mówi dr Derwojedowa.

Angielski filozof Thomas Hobbes (1588-1679) był zdania, że pierwszych, najpotrzebniejszych słów nauczył Adama Bóg i że ten pierwotny język został utracony na Wieży Babel. Hobbes jest podobnego zdania, co Rousseau. "Według Hobbesa, jako że potrzeba matką wynalazku, rozrzuceni po świecie ludzie wymyślili najpierw konkretne, a potem abstrakcyjne słowa" - wyjaśnia dr Derwojedowa.

CZY PAN BÓG MÓWIŁ PO SZWEDZKU

Pojawiały się także różne inne, niektóre wielce oryginalne teorie na temat korzeni języka.

Holender Johannes Goropius Becanus (1518-1572) uważa na przykład, że Raj znajdował się w Holandii, a wszystkie języki pochodzą od flamandzkiego, a "pewien szwedzki autor dowodzi, że Adam i Ewa mówili po duńsku, wąż po francusku, a Pan Bóg po szwedzku" - mówi dr Derwojedowa.

Szwajcarski lekarz, chemik i filozof Paracelsus (właściwie: Theophrastus Bombastus von Hohenheimm, 1493-1541) przekonywał, że ludzie nauczyli się języka od ptaków.

W jednym z mitów Papuasów powstanie języka wytłumaczone jest inaczej. „Z gorąca pękały bambusy i rozkładały się na różne strony. W ten sposób pojawiły się u ludzi ręce, nogi i głowa, a na głowie oczy, uszy i nozdrza. Nagle rozległ się głośny trzask. Tak to u pierwszych ludzi otworzyły się usta i dana im była mowa" - opowiada dr Derwojedowa.

NATURALNY ZWIĄZEK RZECZY I ICH NAZW

Chiński filozof Konfucjusz (551-479) uznawał, że nazwa i rzecz są ze sobą powiązane, a dawanie nazw to porządkowanie. "Ludzie, jak mówi Konfucjusz, w nazwach odkrywają boski Podobnego przekonania byli greccy filozofowie Pitagoras i Heraklit, według których rzeczy i nazwy są ze sobą powiązane w sposób naturalny, a związek ten ma charakter stały" porządek - wyjaśnia dr Derwojedowa.

Rzymski poeta i filozof, Lukrecjusz (97-55 p.n.e.) w poemacie "O naturze wszechrzeczy" pisze:

"Dźwięki sama natura podpowiadała wprawna,A potem sam już pożytek wydobywał nazwy rzeczy".

Słynny amerykański językoznawca Noam Chomsky (ur. 1928) uznaje język za wrodzoną umiejętność człowieka. przekonuje, że zdolność językową mają wszyscy ludzie i że jest ona im tak samo przyrodzona, jak chodzenie.

NIEPOWAŻNY PROBLEM I ZAJĘCIE SZALEŃCÓW

Badania nad językiem na szerszą skalę pojawiły się dopiero w XX wieku. Jeszcze w połowie XIX stulecia uważano, że problem odkrywania korzeni ludzkiego języka zbliżony jest w swej naturze do problemu: co było pierwsze, jajko czy kura.

Nawet w kręgach językoznawczych dociekania na temat korzeni języka uważano za zajęcie nie bardzo potrzebne i zgoła dziwaczne.

"W połowie XIX wieku Paryskie Stowarzyszenie Językoznawcze wydało stanowczy zakaz prowadzenia we Francji badań naukowych nad pochodzeniem języka. Argumentowano, że jest to niepoważny problem, który.... przyciąga szaleńców i fantastów" - mówi dr Derwojedowa. Mimo takiego zakazu, "problem pochodzenia języka zajmował wielu mądrych ludzi. Bo tam, gdzie zaczyna się język, zaczyna się człowiek" - dodaje.

http://www.naukawpolsce.pap.pl


Komentarze
Ostatnie:
12.03.2022 9:24
Dodał(a): ~Diun
W momencie gdzie jest opisany wiek najstarszych indyjskich zapisków jest błąd, zamiast XV - V powinno być IV - V
Polityka Prywatności