
Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że zamieszkam w USA i będę żyć amerykańskim stylem życia – nie uwierzyłabym mu. Zawsze myślałam, że nie dam sobie rady sama w obcym kraju, a tęsknota za rodziną będzie mnie przytłaczać.
Po miesiącu pojawiła się na moim koncie rodzina z okolic Waszyngtonu. Susan i Michael prowadzili własną firmę handlową i mieli trójkę dzieci. Dwie córeczki, Ashley i Meg w wieku 8 i 4 lat, oraz malutkiego Thomasa, który miał niespełna 2 latka. Początkowo przeraziła mnie perspektywa okiełznania trójki amerykańskich dzieci i miałam zamiar zadzwonić do biura w Warszawie z prośbą o szukanie dla mnie nowej rodziny. Jednak jeszcze tego samego dnia wieczorem otrzymałam maila od Susan z informacją, że bardzo jej się spodobała moja aplikacja i chciałaby do mnie zadzwonić by poznać mnie troszkę bliżej. Bardzo stresowałam się tą rozmową, bałam się, że nie wszystko zrozumiem, że zabraknie mi słów i nie będę potrafiła się porozumieć. Poszło mi jednak całkiem nieźle, zarówno host rodzice jak i dzieciaki były bardzo sympatyczne, w trakcie rozmowy rozwiały się moje watpliwości i już wtedy wiedziałam, że ten rok w Stanach chciałabym spędzić właśnie z nimi.
To był wspaniały rok. Poznałam tak wiele osób, że nie byłabym w stanie ich wyliczyć. Nabrałam pewności siebie, której wcześniej mi brakowało i nauczyłam się mówić biegle po angielsku. Dzieci okazały się lepszymi nauczycielami niż lektorzy ze szkoły językowej.