Ucz się języków! Ale jak?

Któż nie marzy o kursie języka w pigułce, najlepiej dosłownie, w formie pastylki (wielu zgodziłoby się nawet na serię bolesnych zastrzyków!), byle nie poświęcać temu zadaniu setek godzin żmudnej pracy. Czy istnieje jedna, uniwersalna i skuteczna dla wszystkich metoda nauki języka obcego?

Co to znaczy naprawdę poznać język obcy? Wielu z nas przeraża perspektywa studiowania niezliczonych tabel i list odmian, końcówek, reguł gramatycznych i wyjątków od nich. Poszczególne dźwięki wydają się niemożliwe do powtórzenia, poza tym zlewają się one w niezrozumiały, rwący potok. A co z idiomami?

Ile "czasów gramatycznych" muszę poznać, by swobodnie rozmawiać i rozumieć film w języku obcym? Czy będę umiał właściwie dobrać styl i formę, kiedy przyjdzie mi wystąpić na konferencji czy zaprezentować nową strategię mojej firmy przed międzynarodowym gremium?

Takie pytania, lęki i wątpliwości zna każdy, kto uczy się języka obcego. Wiele z nich odzwierciedla zresztą niepowodzenia, jakich doświadczyliśmy w przeszłości, ucząc się angielskiego lub innego języka, poczynając od szkoły podstawowej. A czy w metodyce nauczania języków obcych coś się naprawdę zmieniło? By to ocenić, postawmy podstawowe pytanie: do czego służy język obcy?

Odpowiedź może się wydawać oczywista: do komunikowania się z innymi ludźmi. W istocie. Tyle że "komunikować się" skutecznie to nie to samo co "wypowiadać się pełnymi, poprawnymi zdaniami". Innymi słowy znajomość gramatyki, jakkolwiek doskonała, jeszcze nie jest gwarancją sukcesu w języku obcym.

Nie wolno zapominać o znaczeniu tzw. kompetencji komunikacyjnej, czyli umiejętności doboru właściwego wyrażenia do określonej sytuacji. Równie, jeśli nie bardziej, istotne jest np. dostosowanie wypowiedzi do statusu mówiących - inaczej zapraszamy na obiad koleżankę, a inaczej przełożonego. Inaczej redagujemy faks, pocztówkę z wakacji do ciotki, a inaczej reklamację uszkodzonego magnetowidu.

Nieznajomość konwencji to - zdaniem większości współczesnych metodyków nauczania - większy grzech niż błąd ortograficzny czy niedokładnie wymówiona samogłoska.

Czy nauka gramatyki to zatem strata czasu? Niekoniecznie. Trudno wyobrazić sobie biegłą znajomość języka obcego i skuteczną komunikację bez poznania podstaw działania systemu języka. Z drugiej strony obsesyjne wykonywanie ćwiczeń gramatycznych i wbijanie sobie do głowy reguł językowych to najlepszy sposób na utratę motywacji.

W ostatnich latach coraz większą wagę przywiązuje się do samodzielnego "odkrywania" typowych struktur języka przez uczących się poprzez czytanie i analizę tekstów, nie tylko literackich, ale także korespondencji handlowej, ulotek, afiszów, a nawet recept czy rachunków.

"Tekst" to zresztą nie tylko tekst pisany, lecz także wypowiedź ustna, względnie jej zapis na taśmie. Zwolennicy tak zwanego podejścia słownikowego podkreślają przy tym, że podstawowym budulcem języka nie są abstrakcyjne reguły składniowe, lecz kombinacje słów (ang. polywords), występujące w różnych typach tekstów z różną częstotliwością.

Mówi się też coraz częściej o "gramatyce" określonego typu czy gatunku tekstu - nie ma, być może, sensu mówić o nauce języka obcego w ogóle, ale raczej o języku prawniczym, medycznym, języku reklamy, języku polityki itd.

Takie podejście prowadzi do kolejnego ważnego pytania. Kim jest uczący się języka obcego? Tak naprawdę jest to nieco inny sposób zadania pytania o cel nauki języka, tyle że nacisk położony jest tu na analizę potrzeb ucznia w zależności od jego wieku, stopnia motywacji, sytuacji zawodowej i planów na najbliższą przyszłość.

Taka diagnoza wstępna jest, zdaniem wielu specjalistów, warunkiem sine qua non powodzenia nauki języka. Od niej bowiem zależy wybór podręcznika i materiałów uzupełniających, typów tekstów, na które należy zwrócić szczególną uwagę, rodzajów błędów do skorygowania, w odróżnieniu od takich, które można bezpiecznie zignorować itp.

Zilustrujmy to jednym przykładem: lekarz powinien znać język obcy przede wszystkim po to, by poszerzać wiedzę fachową poprzez lekturę tekstów medycznych, powinien też potrafić zredagować artykuł fachowy. Narzuca to określony materiał leksykalny i gramatyczny, w tym analizę artykułów, np. z dziedziny kardiologii czy okulistyki.

Dużo uwagi poświęcić należy rozwijaniu umiejętności redagowania tekstu naukowego, typowych sformułowań, przypisów, bibliografii. Nacisk należy położyć nie na stylistyczną finezję, lecz precyzję i klarowność formułowania myśli, w tym prezentowania i analizowania danych ilościowych.

Tak przedstawia się sprawa "języka pisanego" - w wielkim skrócie i uproszczeniu. A co z nauką mówienia w przypadku lekarza? Cóż, poza podstawowymi umiejętnościami potrzebnymi wszystkim (pytanie o drogę, kupowanie biletu kolejowego, składanie zamówienia w restauracji, rozmowa z kolegami w pubie) lekarz może chcieć wygłosić referat na międzynarodowej konferencji.

Bardzo istotna jest więc dla niego umiejętność prezentacji uprzednio przygotowanego tekstu odczytu, w tym prawidłowe rozkładanie akcentów logicznych i rozróżnianie informacji mniej i bardziej istotnych poprzez odpowiednią intonację, z naciskiem na eliminowanie tych cech wymowy, które utrudniają zrozumienie go słuchaczom lub też sprawiają, że brzmi on monotonnie.

Dla porównania scharakteryzujmy pokrótce program nauczania dla sekretarki. Nauka czytania i pisania w języku obcym to analiza i tworzenie korespondencji biurowej (notatki, faksy, e-maile, krótkie raporty, np. ze spotkania), z naciskiem na formę poszczególnych rodzajów korespondencji, standardowe wyrażenia, a także maksymalną oszczędność w słowach.

Nauka mówienia to opanowywanie wielu stosownych zwrotów grzecznościowych, umiejętność prowadzenia rozmów przez telefon (pozyskiwanie informacji, uprzejme odmawianie, przyjmowanie i przekazywanie wiadomości do i od klientów).

Z tego pobieżnego porównania widać, że nie ma sensu mówić o jednej, uniwersalnie skutecznej metodzie nauki języka obcego. Wybór określonej metody, a raczej konkretnych strategii nauczania, w dużej mierze zależy od tego, jakiej odmiany języka chcemy się uczyć i w jakim celu.

Jak długo to potrwa? Niestety, nie zapowiada się tu żadna rewolucja, mimo technik relaksacyjnych i wszechobecnych multimediów. Nie miejmy złudzeń, są to tylko narzędzia, często jeszcze stosunkowo prymitywne. Podstawowe znaczenie ma analiza potrzeb i celów nauki, o czym była już mowa.

Od co najmniej kilku lat zwraca się też uwagę na konieczność zdefiniowania sukcesu w nauce języka stosownie do założonych z góry celów i potrzeb - wszak nie każdy chciałby zostać tłumaczem kabinowym, nie mówiąc o graniu w obcojęzycznych filmach czy sztukach teatralnych. Nie każdy więc musi np. opanować do perfekcji akcent języka obcego. Dla większości uczniów pożądanym (i osiągalnym) celem jest taki poziom wymowy, który jest zrozumiały i przyjemny w słuchaniu.

Ślady rodzimego akcentu u osób bardzo zaawansowanych językowo to nie wada, lecz atut, zwłaszcza np. w rozmowie z rodowitym Amerykaninem, dla którego rozmowa z Polakiem mówiącym biegle po angielsku jest z pewnością bardziej ekscytująca niż pogawędka z jednym z kilkuset milionów pobratymców.

Powtórzmy - nie wystarczy ukończenie kilkusemestralnego kursu języka czy wykonanie programu nauki zawartego na kilku płytach CD-ROM, aby w pełni opanować język obcy. Tak naprawdę podstawowym zadaniem kursu języka winno być przygotowanie ucznia do samodzielnej nauki, jaką podejmie po zakończeniu zajęć.

Mowa tu o rozwijaniu niezależności czy - jak to się ostatnio określa - "autonomii" ucznia. To nie lektor czy program multimedialny, lecz sam uczeń musi zdecydować, kiedy, jak często, jak intensywnie i jaki aspekt języka obcego chce doskonalić.

Czy warto sięgać po nowe narzędzia i pomoce? Ależ tak! O ile zdajemy sobie sprawę, że ich rolą jest pomoc w nauce języka, a nie zastąpienie naszego własnego wysiłku i chęci uczenia się. Szczególną rolę, nie tylko w nauczaniu języków oczywiście, odegra w najbliższej przyszłości rozwój Internetu.

"Globalna sieć" to nie tylko nieograniczony dostęp do tekstów obcojęzycznych (w tym stron WWW przeznaczonych specjalnie dla nauczycieli danego języka lub dla uczących się), ale także dla użytkowników tych języków - za pośrednictwem poczty elektronicznej, grup dyskusyjnych, a w niedalekiej przyszłości także wideo-konferencji, od których tylko mały krok do w pełni interaktywnych kursów języków obcych, dostępnych bez wychodzenia z domu.

W ostatnich miesiącach pojawiły się na rynku podręczniki do nauki angielskiego za pośrednictwem Internetu, co pokazuje, jak potężne i elastyczne jest to medium. Na ocenę tych zmian oczywiście jeszcze za wcześnie, ale na korzystanie z nich z pewnością nie. Nie wynaleziono jeszcze uniwersalnej metody nauki języka obcego - tyle bowiem jest możliwych metod, ilu uczących się. A - ściślej mówiąc - odkrycie własnej metody to najważniejsze zadanie w nauce, szczególnie w przypadku języka obcego. Powodzenia!

Ile trzeba znać słów?

Sukces w nauce języka często identyfikowany jest z bogatym zasobem słownictwa. Pokutuje tu wiele mitów, więc podajmy kilka faktów w odniesieniu do języka angielskiego. Otóż pełny słownik współczesnej angielszczyzny to ponad 500 tys. wyrazów, nie uwzględniając słownictwa fachowego.

Winston Churchill, laureat literackiej Nagrody Nobla, posługiwał się ponoć w swych słynnych pamiętnikach około 60 tys. słów. Z kolei słownictwo przeciętnego Anglika to zaledwie 2.5-5 tys. słów. Michael McCarthy, jeden z największych specjalistów w zakresie badania leksyki języka angielskiego, ocenia, że do zrozumienia bez pomocy słownika 90% tekstów nieadaptowanych uczeń musi znać około 10 tys. słów - co oznacza przecież, że statystycznie co dziesiąte słowo w tekście pozostaje niezrozumiałe. Co więcej, aby podnieść rozumienie tekstu do 95%, trzeba posługiwać się aż 16 tys. wyrazów!

Czy nie jest już za późno

Wielką karierę w ostatnich latach robi nauczanie języków obcych dzieci 4-5-letnich, na długo zanim rozpoczną one naukę czytania i pisania we własnym języku. Dla maluchów jest to niezwykła szansa na uczenie się bez stresu, poprzez zabawę. Dla dorosłych ciągłe obniżanie wieku, w którym rozpoczyna się naukę, jest często sygnałem, że oni są już "za starzy" i wygodną wymówką przed przystąpieniem do nauki. Jest to jedynie szkodliwy mit.

Dorosłych namawiam do jednego: by nie rozpoczynali każdej kolejnej próby "od zera" i wierzyli, że powtórzenie kiedyś poznanego już raz materiału utrwali solidne podstawy dalszej nauki.

Doświadczenie jednak uczy, że na takim "powtórzeniu od podstaw" na ogół się kończy. Dlatego dobre szkoły językowe tak wielką wagę przywiązują obecnie do wstępnych testów kwalifikacyjnych. Nie bójmy się ich, nie przygotowujmy się też do nich jak do klasówki. Ich zadaniem jest umieścić ucznia w grupie o jak najwyższym stopniu zaawansowania - po to, by nie marnował ani semestru, póki jego zapał się nie wyczerpie!

Obsesyjne wykonywanie ćwiczeń gramatycznych i wbijanie sobie do głowy reguł językowych to najlepszy sposób na utratę motywacji.

Źródło: archiwum.wiz.pl

Foto: niepoprawni.pl

ostatnia zmiana: 2011-01-10
Komentarze
 
Polityka Prywatności